sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 9

Obudziłam się i zobaczyłam obok mnie leżące ciało mężczyzny . Odruchowo skoczyłam jak oparzona . "Zaraz , zaraz ... Czyli to jednak nie sen ..." pomyślałam . Jak najciszej wyszłam z pokoju do łazienki . Stanęłam przed lustrem , spojrzałam sobie w oczy i zaczęłam wszystko układać w głowie .
Po 1 : Jese przyszedł wczoraj po mnie do szkoły.
Po 2 : Jechałam z nim w samochodzie .
Po 3 : Jestem z piłkarzem .
Po 4 : Nadal jestem dziewicą . Na pewno .
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi .
- Wyjdziesz w końcu z tej łazienki ?! Ile można czekać ?! - za drzwiami krzyczał Morata
- Przed chwilą weszłam .!
- Jasne ... Jak się spóźnię na trening to ty mnie będziesz tłumaczyć .!
- A która jest godzina ?!
- Dochodzi 9:30 ... Mamy pół godziny ...
- CO ?! Ja... szkoła .!
- Ramos ci napisze zwolnienie .
- Ale ...
- Co wy się tak drzecie ?! - przerwał nam Jese
- No bo ona nie chce wyjść z łazienki , a zostało nam pół godziny ...
- CO ?!
Po około dwóch sekundach usłyszałam pukanie do drzwi i błaganie Jesego , żebym go wpuściła do łazienki . Nie mogłam się nie zgodzić ... w końcu to jego dom ...
- A ja ?!
- Radź sobie sam .
- Dupa , a nie przyjaciel .
- Też cię kocham .
- Te gejowskie zapędy możesz zachować na drugi raz dla siebie ... Ale też cię kocham . - odpowiedział po chwili
Oboje zrobiliśmy poranną toaletę : umyliśmy zęby , ułożyliśmy włosy ... Jese nie miał zbytnio co układać , w końcu sie ogolił . Ja jeszcze się pomalowałam . Jak wróciłam do pokoju Jese to na łóżku leżał piękny zestaw .
- Skąd to ...
- Od Marii . Chyba nie miałaby nic przeciwko .
- To ... jest ... piękne ... - zabrakło mi słów - a ty co ubierasz ?
- Wiesz ... Muszę do ciebie jakoś pasować , nie ? - i wskazał na swoją koszulę i czarne dżinsy . - To może ja wyjdę , a ty się przebierz ...
W pierwszej chwili nie wiedząc od czego zacząć tylko stałam jak oniemiała . Kiedy wróciła mi jasność umysłu , zaczęłam się ubierać . W sukience czułam się tak , jakbym była księżniczką , a mój książę czekał za drzwiami .
- Ślicznie wyglądasz . - powiedział
- Ale tak na trening ...?
- Jak ci się nie podoba to ...
- Nie . Podoba się . Nawet bardzo .
- Widzisz ...
Pojechaliśmy do Valdebebas . Trochę dziwnie mi było , bo w sukience na murawę ... I co sobie pomyśli Sergio . Na jeden dzień znikam , a tu taka zmiana . Aż się boję pomyśleć co będzie jak go spotkam . Chociaż ... sam mnie poprosił , żebym została u Jese na noc ...
Weszliśmy do ośrodka . Hiszpan poszedł do szatni , a ja czekając na wszystkich graczy poszłam do łazienki . Myjąc ręce usłyszałam za sobą jakiś huk . Kiedy się odwróciłam , nikogo nie zobaczyłam . Potem coś jakby kroki . Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro . Stał za mną człowiek w czarnej masce .
- Czego chcesz ?
- Och , jak miło , że przechodzisz do konkretów .

*Jese*
Szybko się przebrałem i byle jak zawiązałem korki . Nie chciałem, żeby Alicia musiała długo czekać . Wyszedłem , a jej nie było , więc uznałem , ze pewnie czeka już na murawie .
- Sergio , gdzie Alicia ? - zapytałem kiedy na boisku też jej nie było
- Myślałem , że jet z tobą ...
- No właśnie nie bardzo . To znaczy była , ale znikła ...
- Jak znikła !? Wyparowała czy co ?!
- A skąd ja to mam wiedzieć ? Kazałem jej poczekać przed szatnią ... - zamyśliłem się i poszedłem z powrotem w stronę szatni - Alvaro .! Nie wiesz może gdzie jest Alicia ? Na boisku jej nie ma .
- Nie wiem ... Może poszła przypudrować nosek ?
- Jednak czasami myślisz ...
Szybko pobiegłem do damskiej toalety , nie zastanawiając się czy ktoś mnie widzi i co sobie pomyśli . Kiedy zaraz po wejściu usłyszałem męski głos , starałem się zachowywać jak najciszej . Zerknąłem zza rogu i zobaczyłem całego ubranego na czarno mężczyznę . "To może był tylko chwila . Oni mogą nie zdążyć tu przyjść" - pomyślałem i ruszyłem w stronę oprawcy Alicii . "Najwyżej zginę" - pomyślałem tuż przed pierwszym ciosem .

*Alicia*
Jese przyszedł w samą porę , inaczej nie wiem co ten facet by mi zrobił ... Niestety jeden cios nie wystarczył i zaczęli się bić . Nieraz już widziałam jakieś bójki , ale ta była całkiem na serio . Zdjęłam szpilki i ile sił w nogach pobiegłam po pomoc . Zbiegając ze schodów potknęłam się i zdarłam kolana . "Chyba w najbliższym czasie nie będę ubierać sukienek" - pomyślałam i biegłam dalej .
- Damska toaleta .! Szybko .! - zawołałam dobiegając do boiska
Oczywiście najbliżej mnie byli Cris i Bale .
- Co jest ? - zapytali chórem
- Biją się ... Jese i jakiś facet
- Co ?! - wrzasnął Morata
- Szybciej .! On miał nóż .
- O kurwa ... - w oczach Alvaro zobaczyłam smutek
Kiedy się odwróciłam z powrotem w stronę , gdzie stai Ronaldo , Bale i Pepe , który dołączył , to już ich nie było , biegli do łazienki . Podążyłam za nimi . Zobaczyłam tam krwawiącego Jese i Diego Costę bez swojej maski , który zwijał się na ziemi i też cały krwawił . Doskoczyłam do Jese i wzięłam go pod ramię , żeby chociaż wyszedł z łazienki , żeby sztab medyczny się nim zajął .
- Przepraszam , że tak długo to trwało .
- Nie szkodzi . Żyję . - zaśmiał się i pocałował mnie - Gdzie ty masz buty ? I co z twoimi nogami ?
- Z sukienką też . Po pierwsze , w szpilkach się niewygodnie biega . Po drugie , spadłam ze schodów .
Przed drzwiami spotkaliśmy się z lekarzami i policją . Jeden z lekarzy wziął się za moje nogi . Wyglądały fatalnie , brudne , mokre i zakrwawione . Sukienka nie była zresztą w lepszym stanie .
Jese miał już dzisiaj odpuszczony trening . Spokojnie czekałam na niego trzymając jego dłoń w swojej . Po jakiejś chwili gliniarze wyprowadzili zakutego w kajdanki Costę . Nie wyglądał dobrze . Również był cały w krwi .
Po jakiejś godzinie puścili nas do domu . Wolne od gry i treningów Jesego zostało przewidziane na tydzień .
- A tak właściwie , to jak to sie stało ? - zapytał Jese w samochodzie
- Nie wiem ... weszłam , podeszłam do umywalki i on tam był ...
Zachciało mi się płakać . Nie wiedziałam czemu ... "Alicia , ogarnij się .! Prowadzisz ." - pomyślałam .
Przed domem to ja byłam dżentelmenem i otwierałam Jesemu drzwi . Po otwarciu drzwi zobaczyłam ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Przepraszam , że dodanie rozdziału trwało aż tak długo , ale nawał nauki , brak czasu i weny w jednym czasie to nie jest zbyt dobre połączenie ...
Czekam na komentarze i myślę , że w tym roku uda mi się coś jeszcze dodać . ;)

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 8

- To jak ? Wolisz iść na "Ambassadę" czy na "Carrie" ? - zapytał mnie Jese w samochodzie
- Co ?!
- Na co wolisz iść ?
- Ale o co chodzi ? To jakieś miejsca czy coś ?
- Kino .
- To ty mnie do kina zabierasz ?!
- No tak ... To na co chcesz iść ?
- "Rysiek Lwie serce"
- Serio ?
- Czemu nie ?
- Bo to dla dzieci ?
- To sam wybieraj .
- To "Carrie" ?
- Nie , "Don Jon" . Chciałam na to iść , ale nie było z kim ...
- Niech ci będzie . Poczekaj , a ja kupię bilety .
Czekając oglądałam wystawę ze sklepu obok . Była tam przepiękna sukienka . Gapiłam się na nią jak idiotka , aż poczułam , że ktoś mnie łapie w talii .
- Podoba ci się ? - powiedział 'ktoś'
- Bardzo .
- Chcesz ?
- Nie znamy się długo , a ty mi już będziesz różne rzeczy kupował ? A w dodatku gdzie ja bym w niej wyszła ?
- A co w tym złego , że ci kupię prezent ? To tylko 50 euro ...
- Dla ciebie to 'tylko' 50 euro , a dla mnie to aż .
- No przestań , chodź .
- Nie .!
- Proszę .
- Ale Sergio odda ci co do centa .
- Okej ...
W drodze do kasy ktoś złapał mnie za tyłek . Odruchowo odwróciłam się i krzyknęłam po polsku :
- A w ryj chcesz !?
Za mną stał zdezorientowany Hiszpan . W sumie to co się dziwić , Jese też nie wiedział o co chodzi .
- Co jest ? - zapytał jak nieznajomy się oddalił
- No bo ten gościu mnie po dupie maca .
- Coś ty mu powiedziała ?
- Nic takiego ...
- Śmiało .
- Czy nie chciałby dostać ...
- No i prawidłowo . - chłopak mnie uściskał .
W kolejce do kasy czekaliśmy kilka minut . Nie obyło się bez autografów , bo okazało się , że kilka osób z kolejki jest wiernymi fanami Madryckiego Realu . Nawet kasjerka o to poprosiła . Po wyjściu ze sklepu poszliśmy w stronę kina .
- Przecież mieliśmy iść na coś innego .! - krzyknęłam kiedy Jese pokazał mi bilety
- Nie było już miejsc ...
- Takie kity to nie mi wciskaj . - oddaliłam się od niego
- Gdzie idziesz ?
- Gdzieś usiąść i poczekać aż ci się seans skończy . Sama do domu nie pojadę , bo nie wiem nawet gdzie jestem , a Sergio ma niestety trening ...
- Przepraszam .
- A do czego mi twoje przeprosiny ?!
- Jak chcesz to możemy porobić coś innego .
- Co proponujesz ?
- Możemy pojechać do mnie i zobaczyć jakąś starą , dobrą komedię .
- Przekonałeś mnie . - uśmiechnęłam się
On również z uśmiechem na twarzy pociągnął mnie w stronę wyjścia . Podróż o wiele mniej mi się dłużyła niż wcześniej . W drodze dyskutowaliśmy o tym jaki film obejrzymy .
Kiedy zatrzymaliśmy się przed jego domem przeszły mnie ciarki . Nie wiedzieć czemu podniecał mnie fakt , że zobaczymy ten film sami . Było mi już wszystko jedno jaki będzie jego tytuł .
- Nie obraź się , ale Morata będzie w domu ...
- CO ?! Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś ?
- Nie przejmuj się . On ma swoje życie i swoją Marię . Może tylko przy wejściu coś usłyszysz ... ale on ma tak samo ...
Zła na Jesego weszłam jednak do jego domu , ale humor mi się natychmiast poprawił , kiedy zobaczyłam szczerzącego się jak głupi do sera Moratę .
- Co się tak szczerzysz ? - zaczął Jese
- Ćwiczę czarujący uśmiech .
- Coś ci nie wychodzi ...
- Oooo... Kogo tu przyprowadziłeś ? Moja najlepsza przyjaciółka .!
Alvaro podbiegł do mnie , przytulił i podniósł .
- Eee ... Dusisz mnie .
- Z czystej miłości .
- Daruj sobie . - przerwał mu Jese .
Rodriguez poprowadził mnie w stronę schodów .
- Uuu ... czyli będzie sam na sam . Szybko . Tylko nie zapomnijcie się zabezpieczać .! - krzyknął za nami Morata
- Spierdalaj . - otrzymał w odpowiedzi od drugiego Hiszpana .
Ze względu na to , że w samochodzie nie zdecydowaliśmy się na nic konkretnego to siedzieliśmy przed laptopem i wybieraliśmy film godny oglądania .
Nasz wybór ostatecznie padł na horror . Jego tytuł to "Ring" , ale więcej się przy tym śmialiśmy i wymyślaliśmy różne głupie historyjki niż pilnie oglądali film .
Chwilę po tym jak się skończył zadzwonił mój telefon .
- Gdzie jesteś ? - zapytał Sergio
- U Jese ... - odpowiedziałam trochę niepewnie , bo nie wiedziałam jakiej reakcji się mam spodziewać .
- To super się składa .! Możesz zostać u niego na noc ?
- Nie wiem , a czemu mnie pytasz ?
- Bo bym nie wracał do domu ...
- A gdzie ty jesteś ?
- ...
- No powiedz . Nie jestem dzieckiem . Mogę wiedzieć o wszystkim .
- U Pilar ...
- No okej . Zapytam się go czy mogę .
- Super . Uważaj na siebie i pamiętaj o jednym .
- O czym ?
- O gumce . - zaczął się śmiać
- Mi się zdaje czy to nie ja powinnam o takich rzeczach pamiętać .
- Wiem , wiem . Ale uważaj . Nie chcę być wujkiem .
- Ale tatą z tego co widzę to bardzo .
- Też cię kocham .
Po zakończeniu rozmowy zapytałam Jesego czy mogę u niego zostać . Oczywiście się zgodził . Potem zeszliśmy na dół , by zrobić coś do jedzenia . W kuchni na szczęście nie zastaliśmy Moraty .
Chcieliśmy zrobić naleśniki , ale wyszło z tego ... nic . Zaczęło się od tego , że Jese sypnął mnie przypadkowo mąką , a potem ja go posypałam specjalnie . Potem tak się dobrze bawiliśmy , że zapomnieliśmy o tym co mieliśmy robić . Przypomniało nam się jak Jese przewrócił otwartą butelkę z wodą i całość wylała się na blat i podłogę . W połączeniu z mąką to nie wyglądało kusząco . Uznaliśmy , że najlepszym rozwiązaniem będzie zostawić wszystko , niech Alvaro się męczy , a my zrobiliśmy po prostu kanapki . Ja smarowałam chleb masłem , a Jese robił całą resztę . Ja już skończyłam , a Hiszpan jeszcze nie , ale się zatrzymał .
- Co jest ?
- Mam taką sprawę ...
- O co chodzi ?
Wziął głęboki oddech , przybliżył się do mnie i pocałował .
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
W końcu coś lepszego i dłuższego niż ostatnio , choć tak nie do końca jednak mnie przekonuje ...
Czekam na wasze opinie i zabieram sie do dalszego pisania . ;*

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 7

Tego dnia miałam nawet luźne lekcje , ale niestety kończyłam dwoma lekcjami WF'u . Na boisku szkolnym dziewczyny grały w siatkówkę , a chłopcy w piłkę nożną . W pewnym momencie któryś z nieznanych mi jeszcze chłopaków zrobił sobie coś z nogą . Chłopaków byłoby nieparzyście i wuefista uznał , że jeden z drużyny przeciwnej będzie na zmianę .
- Ja mogę zagrać - wymknęło mi się
- Serio uważasz , że dasz radę ?
- Nie wiem ... Ale mogę spróbować .
Nawet nie zapytałam mojej nauczycielki czy wyraża na to zgodę . Od razu wstałam z ławki i pobiegłam na drugie boisko . W mojej grupie był Enzo i chłopak , który prawdopodobnie się nazywał Luis . Reszty nie znałam . Kiedy było jakieś podanie do mnie , od razu pojawiał się przy mnie Enzo i zabierał mi piłkę .
- Jesteśmy w jednej drużynie . Może pozwolisz mi łaskawie grać i skończysz mi ciągle zabierać piłkę ?! - krzyknęłam , kiedy po raz 10 straciłam przez niego niezłą okazję do dośrodkowania
- Ja ci nie zabieram ...
- Wcale nie widać .!
Skończyłam , bo Luis mi podał . Minęłam dwóch przeciwników i zdobyłam  .
- Nadal nie wierzysz w to co potrafię ?!
W dalszej części naszego meczu Enzo już nie latał obok mnie jakby miał owsiki tylko operował na swoim skrzydle . Od mojego premierowego gola dostawałam coraz więcej piłek , które starałam się zamieniać na celne podania . Jednym słowem wygraliśmy 10:4 , a ja strzeliłam gola i zaliczyłam 4 asysty .
- Nieźle podajesz . - powiedział do mnie Luis w drodze do szkoły
- Dziękuję .
Wchodziliśmy do szkoły głównym wejściem , a ja myślałam , że się przewrócę . Na szczęście Luis szedł obok mnie .
- Coś się stało ?
- Jese ... - schowałam się za kolegą z nadzieją , że jeszcze mnie nie zauważył
- Od dawna masz takich fajnych znajomych ?
- O czym myślisz mówiąc 'fajnych znajomych' ?
- Do szkoły cię odwozi Ramos , a teraz ten Rodriguez ...
- Ramos to mój chrzestny ...
- Serio ?!
- Sama o tym nie wiedziałam jeszcze dwa tygodnie temu .
- A ten Jese ?
- Poznałam go na treningu .
- Byłaś na ich treningu ?!
- No tak ... Sergio mnie zmusił .
- Nieźle się masz . Połowa szkoły o tym marzy .
Weszłam do szkoły niezauważona przez piłkarza . Poszliśmy do szatni . Przebrałam się , poprawiłam makijaż i uczesałam . Wyszłam na korytarz . Kolejne dziwne spojrzenia ...
Z jednej strony fajnie być krewną piłkarza , bo ma się dostęp do drużyny , poznaje się fajnych chłopaków , a z drugiej te wszystkie zazdrosne spojrzenia , głupie teksty , dogadywania ...
Siedziałam w szkole po ostatnim dzwonku ponad 20 minut aż w końcu zdecydowałam się , że go minę tak jakbym go nigdy nie poznała .
- Ej , czekaj . Dzisiaj mi nie uciekniesz .! - krzyknął Jese i złapał mnie w pasie , kiedy tylko zobaczył , że wyszłam
- Czy to groźba ?
- Skąd .!
- A co ty tutaj w ogóle robisz ?!
- Nie podoba ci się ...?
- Nie no ...
- I tak sobie nie pójdę .
- Czyli nie mam wyboru ?
- Mniej więcej .
- A gdzie mnie zabierasz ?
- Hmm... To może zostawię dla siebie .
- Ale ...
- Zaufaj mi
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wybaczcie mi , że taki krótki , ale niestety nie miałam weny ... Mam nadzieję , że w końcu uda mi się przełamać .
Czekam na komentarze i zabieram się za kolejny , który (mam taką nadzieję) będzie ciekawszy . ;*

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 6

- Czemu nie jedziemy do domu ?
- Trening ...
- Przecież mogę zostać sama .
- A myślałem , że ci się podobało .
- Tsa ... Bardzo interesujące było siedzenie na ławce i gapienie się na przepoconych samców .
- Ekhm . Ja tu jestem .
- Taka prawda .
Zatrzymaliśmy się pod Valdebebas .
- Myślałam , że wyraźnie dałam ci znać , że nie chcę tu być .
- Myślałem , że wyraźnie dałem ci znać , że mam to w dupie .
- Ech ... Jak ja kocham to życie w Madrycie ...
- Jak chcesz to zawsze możesz wrócić do Polski .
- NIE .!
- No to jesteś na mnie skazana .
Szybko wyszliśmy z samochodu . I tak już byliśmy spóźnieni . To znaczy Sergio był , bo mnie nie obowiązywały treningi . Na razie mój kochany chrzestny nie wpadł na taki pomysł . Chociaż kto go wie ...
Zaraz poszłam na murawę na moją ławkę . Na boisku było dopiero kilu piłkarzy : Marcelo , Isco , Illaramendi , Modrić ... i Jese . Ten ostatni uśmiechnął się do mnie , a ja do niego . Spostrzegłam , że kręci się tak , jakby chciał do mnie podejść . "Nie rób tego , nie rób tego .!" - pomyślałam .
Podszedł .
- Hej , co tam u ciebie ?
- W miarę dobrze . Dzisiaj byłam pierwszy raz w szkole . - pochwaliłam się
- I jak ?
- Znasz Enzo Zidane ?
- Coś kojarzę ...
- Chodzi ze mną do klasy .
- Super .
Nawet nie zauważyłam , że wcześniej nagromadziły się chmury na niebie i trochę się ściemniło . Akurat w tym momencie na Jesego padło mocniejsze światło .
- Co ty zrobiłeś z włosami ?!
- Ściąłem ...
- Ale czemu ?!
- Głupi zakład .
- Mogę wiedzieć ?
- Jasne . O twoim przyjeździe dowiedzieliśmy się dwa dni wcześniej . No i założyłem się z Moratą o to kto szybciej w tym sezonie strzeli gola . Jeśli ja - on obcina głowę , a jeśli on to sama widzisz ...
- Nie rozumiem was ... I na co wam to ?
- Raz on musiał chodzić w kapciach przez cały dzień , a mieliśmy w tym dniu mecz . Nieźle wyglądał wchodząc do autobusu w kapciach .
Wybuchnęliśmy śmiechem .
- Jese .! Skończ te podrywy i chodź tu na rozgrzewkę . - zawołał Ancelotti
- Przepraszam .
- Nic się nie stało .
Siedziałam na 'swojej' ławce i oglądałam jak biegają . Co chwilę Jese na mnie zerkał i uśmiechał się . Po około 20 minutach zaczęłam się strasznie nudzić i poszłam do szatni piłkarzy po telefon Sergio . Zobaczyłam , że w środku jest lepsza łączność z internetem i usiadłam tam . Tradycyjnie zaczęłam od przeglądania Facebooka . Dawid ma znowu nową dziewczynę . I pomyśleć , że byłam jedną z tych 'jego' .
Napisała do mnie jedna z moich koleżanek z poprzedniej szkoły . Dawno nie rozmawiałam ze znajomymi z Polski . Wiktoria to była jedna z moich nielicznych koleżanek . Najdziwniejsze dla mnie było to , że w Polsce nie miałam wielu bliskich znajomych , a w Hiszpanii ...
Nagle poczułam , że ktoś odgarnia mi włosy z ramienia . Odwróciłam głowę ...
- Jese .!
- A myślałaś ,że kto ?
- Skąd się tu wziąłeś ?
- Mogę ci zadać to samo pytanie , bo jakby nie było to to jest nasza szatnia ...
- No tak ... Ale czemu cię nie ma na treningu ?
- Grają mini mecze , a ja sobie wczoraj trochę mięsień w udzie naciągnąłem i trener pozwolił mi już iść .
- Ahh ... No tak .
- Mam takie pytanie . Dała byś się gdzieś dzisiaj porwać ?
- Dzisiaj nie dam rady . Mam pełno rzeczy do roboty .
- To może jutro ?
- Jeśli Sergio mnie znowu weźmie na trening to raczej też odpada .
- Czy ty masz zamiar mnie unikać ?
- Nie , czemu ? Po prostu sprawy się mają jak mają i nie dam rady nic z tym zrobić .
- A co jeśli ...
- Uuuuuuuu .! Zakochańce .!
Odwróciliśmy się w stronę drzwi .
- Chłopaki ...
- Dobra , dobra , nie męcz się . My i tak wiemy swoje . - powiedział Marcelo
- Będziecie parą , mówię wam . - uśmiechnął się Morata
- Alvaro swatka ? - zaczęłam się śmiać
- Może ...
- Ej no , ale serio ?
- Alicia , słuchaj . Ja to powiedziałem to tak będzie , okej ?
- Tsa ...
- A , właśnie . Jest jakieś zdrobnienie twojego imienia ? Alicia to tak jakoś dziwnie .
- Nie wiem . Mów mi jak chcesz .
- Jasne . Skarbie , mogłabyś już wyjść , bo chcielibyśmy się przebrać .
Kompletnie o tym zapomniałam . Po zamknięciu drzwi z szatni usłyszałam odgłosy bójki , ale tylko chwilę . Kiedy Alvaro powiedział 'skarbie' to Jese dziwnie zesztywniał . Może Morata ma rację ...

Następnego dnia posłusznie wstałam i wyszykowałam się do szkoły . Nie wypada się drugiego dnia spóźniać . Sergio znowu mnie odwiózł i znowu nie obyło się bez zdjęć i autografów , więc poszłam do szkoły bez żegnania się . Na murku przed wejściem siedziały dwie dziewczyny i się na mnie krzywo patrzyły .
- Co się patrzysz ? - zawołała jedna z nich
- Myślisz , że jesteś krewną piłkarza to jesteś lepsza ? - zawtórowała jej druga
Starałam się nie zwracać na nie uwagi i szłam dalej .
- Tak trudno jej odpowiedzieć .!
Dziewczyny wstały i ruszyły w moim kierunku . Odruchowo się zatrzymałam .
- A może ty się nas boisz ?
- A czemu miałabym się was bać ?
- No nie wiem . Może ty nam to powiesz ...
- Pilar .! Zostaw ją w spokoju .! - u mego boku zjawił się Enzo
Dziewczyna zrobiła krzywą minę , ale odeszła , a druga nadal stała w tym samym miejscu .
- Rebeca , rusz się .!
- Dzięki . - powiedziałam do Enzo
- Nie przejmuj się nimi . Zawsze takie są .
- W poprzedniej szkole tez to było ...
Znowu zaczynaliśmy matematyką . Kiedy dotarliśmy pod salę zastało nas głośne "Uuuuu .!" . Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę , że chłopak obejmuje mnie w talii . Chwilę potem był dzwonek i weszliśmy do sali .
- Ej , tata mi mówił , że ty i Jese macie się ku sobie .
- Serio to tak wygląda ?
- Najwyraźniej ...
- Cóż ... od Moraty też już się dowiedziałam , że podobno będziemy razem .
- No to szczęścia .
- Ale jeszcze ...
- Od jakiegoś czasu to co mówi Morata jakimś dziwnym trafem się sprawdza .
- Ahh ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Taka maślanka z musztardą , bo weny nie miałam .
Mam już ogólny pomysł na tego bloga i następny rozdział powinien być już ciekawszy . ;)
Więc czekam na wasze komentarze i zabieram się do dalszego pisania .
+ Dziękuję za 650 wyświetleń . ♥

piątek, 25 października 2013

Rozdział 5

- Gotowa ?
- Na co mam być znowu gotowa ? - Co takiego mój chrzestny planował ?
- No ... do szkoły na razie chodzić musisz .
- Ach .!
Jak mogłam o tym zapomnieć . Te wszystkie cholerne obowiązki chodzenia do szkoły , odrabiania zadań przyleciały ze mną do Hiszpanii razem ze mną i całym moim bagażem . Chociaż z drugiej strony istniała szansa , że spodobam się jakiemuś chłopakowi i on wybije mnie Jesemu z głowy . Z resztą co ja się tym Hiszpanem tak przejmowałam ? Przecież nawet go nie znałam . Jego imię odkryłam przypadkowo . Gdyby nie Sergio to nadal zachodzę w głowę jak ten koleś się nazywa .
- Książki będziesz miała dopiero za tydzień , ale przejść się i poznać nowych ludzi z zeszytem w torbie ci nie zaszkodzi . Podwiozę cie i ... Coś się stało ?
Nie , tak sobie pobladłam bo lubię . Jasne , że coś mi się stało .! Boję się i tyle . Boję się nowych ludzi , nowego miejsca , odrzucenia , że spotkam kogoś podobnego do Dawida pod każdym względem , że się nie dogadam i wielu innych rzeczy ...
- Nie , wszystko w porządku . - posłałam mu sztuczny uśmiech
- No i super . Pamiętaj , uśmiechaj się . Pierwsze wrażenie to podstawa .
Przebrałam się , poczesałam , pomalowałam ... Jednym słowem zrobiłam się prawie na bóstwo . Sergio zawiózł mnie do mojej nowej szkoły . Oczywiście nie umknęło uwadze moich przyszłych znajomych , że jestem blisko związana z jednym z ich piłkarskich idoli .
Nie musiałam długo czekać . Po wyjściu z samochodu zaraz dopadło mnie kilku napalonych licealistów i zaczęło o wszystko wypytywać .
Rzuciłam mojemu chrzestnemu wrogie spojrzenie , a on mi posłał oczko . Nienawidzę go . Puściłam mimo uszu chłopaków i chciałam jak najszybciej wtopić się w tłum w szkole .
Najpierw poszłam do dyrektora szkoły . Dostałam nowy plan lekcji . Od dzisiaj byłam nową uczennicą klasy 2b . Moją pierwszą lekcją była matematyka . "O niczym tak nie marzyłam jak o matematyce . Szczególnie w innym języku ..." - pomyślałam i udałam się pod salę numer 6 . Byłam już w dwóch miejscach i jeszcze się nie zgubiłam . Pierwszy dzień , a ja już odniosłam mały sukces .
Na początku lekcji podeszłam do nauczyciela i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu . Trzecia ławka pod oknem . Obok mnie siedział jakiś chłopak . Skądś kojarzyłam jego twarz ... A może tylko mi się wydawało .
- Cześć . Jestem Enzo , a ty Alicia , prawda ?
- Tak . Miło mi .
Enzo ... to imię też kojarzę .
- Skąd tak dobrze znasz hiszpański ? Z tego co mi wiadomo nie jesteś tu zbyt długo .
- Tydzień . Moja mam jest Hiszpanką ...
- Gdzie mieszkasz ?
- Na osiedlu La Finca . Nie wiem czy wiesz gdzie to ...
- Jasne , że wiem . Sam tam mieszkam .
- Może jeszcze powiesz , że twoim krewnym jest jakiś sportowiec ?
- No ...
- Serio ?
- Nazwisko Zidane mówi ci coś ?
- Nie wierzę ...
- Czemu ?
- Może nazwisko Ramos mówi ci coś ?
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem .
- Ej , wy tam , trzecia ławka .! Uciszcie się .!
Resztę lekcji przesiedzieliśmy bez słowa . Ja wpatrując się w zegar , a Enzo ... w zasadzie to nie wiem co robił , ale z pewnością nie słuchał nauczyciela i co jakiś czas na mnie zerkał . Czułam się jak na treningu . Dlaczego w Polsce tak za mną nie latali ? Byłam taką atrakcją turystyczną , bo byłam blada ?
- Z kim jedziesz do domu ?
- Sergio po mnie przyjeżdża , a co ?
- Nie , nic .
Na geografii poznałam dziewczynę , która usiadła ze mną na biologii . Enzo nie odpuścił na długo i usiadłam z nim na historii i chemii .
Po ostatniej lekcji trochę się ociągałam z wyjściem ze szkoły .
- Już myślałem , że nigdy stąd nie wyjdziesz ...
- Coś się stało ?
- Po prostu twoi koledzy nigdy mnie nie widzieli .
- Ah ... Przepraszam .
- Nie masz za co mnie przepraszać . A swoją drogą nie wiedziałem ,że tu chodzi Enzo Zidane .
- Jestem z nim w klasie .
- Super . Fajny chłopak .
- Nie zaczynaj znowu ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wybaczcie , że tak długo musieliście czekać . Mam nadzieję , że chociaż wam się spodoba , bo mi się wydaje , że ten rozdział to kompletna klapa . Może w następnym dodam w końcu trochę akcji , jeśli nie będzie ze mnie wysysana wena twórcza .
Liczę na to , że nawet w moim kryzysie to przeczytacie i zostawicie komentarz . ;)

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 4

- Wstawaj , bo się spóźnimy .
- A gdzie idziemy ?
- Na trening .
- Ja też ?! - natychmiast poderwałam się z łóżka
- No tak , a gdzie mam cię zostawić ?
Ubrałam się , odświeżyłam  zeszłam na dół do mojego chrzestnego .
- Ty serio tak idziesz ?
- No , a czemu nie ? Nie podoba ci się ?
- To znaczy podoba , ale na trening chyba nie bardzo .
W taki sposób znowu wylądowałam w sowim pokoju , żeby się przebrać .
- Zaraz lepiej . - powiedział , gdy zobaczył mnie na schodach .
Zaprowadził mnie do garażu , bo dalej nie wiedziałam gdzie co jest . W drzwiach stanęłam jak wmurowana . Trzy nowoczesne samochody . Wsiedliśmy w Porsche . Tam gdzie jechaliśmy wcale nie było tak daleko jakby się mogło wydawać .
Duży budynek , a za nim jak się spodziewałam wielkie boisko . Sergio zaprowadził mnie na murawę i tam na niego czekałam . Droga nie była skomplikowana , ale jak ktoś jest blondynką i jest w jakimś miejscu pierwszy raz to wszystko się może zdarzyć . Po chwili Ramos był już z powrotem . Trwało to zdecydowanie szybciej niż moje przebieranie się , a miał przecież trochę więcej roboty .
- To jak ? Gotowa na pierwszy trening ?
Spojrzałam na siebie . Buty - nie , spodnie - nie , koszulka - nie , włosy - nie .
- Coś mi się wydaje , że nie za bardzo ...
- Wiedziałem . Dlatego tylko popatrzysz . - puścił mi oko
Na treningu wiało nudą . Przynajmniej jak dla mnie . Na szczęście udało mi się wymusić od Sergio telefon , w którym miał darmowy internet . Pierwsze co odwiedziłam to Facebook . Szybko pożałowałam , że w ogóle skorzystałam z tego telefonu . Natychmiast w oczy rzuciło się "Dawid Mazuś w związku z Karoli..." . Nie chciałam dalej czytać . Jak mógł mi to zrobić ?! Podobno mu zależało ... W sumie to dobrze , że wyjechałam ... Może go jednak nigdy nie spotkam , bo bym chyba zabiła . Przynajmniej w tym momencie .
Co jakiś czas obserwowałam ćwiczenie jakie wykonują chłopaki i zauważyłam , że jeden z nich regularnie na mnie zerka . Nie znałam jego imienia tak samo jak nie poznałam na początku mojego chrzestnego . Miał w swojej urodzie coś , że wyczuwałam , że jest Hiszpanem . Przyjrzałam mu się uważniej . Wyglądał na około 20 lat . Był wysoki , a w każdym razie na pewno wyższy ode mnie . Tego byłam pewna , bo chyba każdy z tutejszych zawodników przewyższał mnie wzrostem , ale to tak powinno być . Przynajmniej zawsze mogę ubrać buty na dowolnie wysokim obcasie , nie ograniczać się .
Po treningu znowu musiałam poczekać , ale tym razem już w samochodzie . Włączyłam muzykę leciała jakaś piosenka hiszpańska , ale nie zmieniałam , bo jeszcze Sergio by się uraził , bo byłby to jego ulubiony utwór . Starałam się wsłuchać w słowa i zrozumieć sens piosenki . Nawet nie zauważyłam kiedy Hiszpan był już w samochodzie .
- Nie podoba ci się . - nie było to pytanie .
- Może być .
- Nie kłam . - patrzył w moje oczy .
Nigdy nie umiałam kłamać . To była jedna z moich wad . Zawsze musiałam mówić prawdę , albo głęboko wierzyć , że cos jest prawdą , żeby kogoś przekonać . Niestety w tym wypadku nie chodziło ani o jedo ani o drugie i Sergio szybko się połapał .
- Dobra , masz rację .
- Co lubisz ?
- No ... nie wiem .
- A co powiesz na to ?
Puścił jakąś anglojęzyczną piosenkę , która szybko wpadała w ucho . Po ponad minucie znałam już refren . Zanim dotarliśmy do domu to odsłuchaliśmy ją co najmniej pięć razy a potem jeszcze trzy na podjeździe . Udawaliśmy , że śpiewamy i wygłupialiśmy się przy tym . Nigdy bym nie podejrzewała , że ten facet jest spokrewniony z moją mamą . Taki wyluzowany i szczery , a moja mama poważna .
Weszliśmy do domu , a ja natychmiast padłam na kanapę w salonie . Słyszałam , że Sergio coś tam majsterkuje , ale wolałam się tym nie przejmować . Chwilę później słyszałam już rytmy tak dobrze mi znanej piosenki . Nie zdążyłam nawet zaprotestować , a już stałam przed wygłupiającym się przede mną Hiszpanem . Skąd on ma na to wszystko energię ?

Następny dzień do południa wyglądał podobnie . Z kilkoma wyjątkami . Nie musiałam się przebierać , zjadłam w spokoju śniadanie i byłam bardziej zmęczona niż dzień wcześniej .
Czekając na Sergio dłużej niż dzień wcześniej uzbroiłam się w słuchawki . w końcu i tak w trakcie treningu nie miałam nic innego do roboty . Niestety Ramos dorwał moje mp3 i co najmniej kilka razy dodał naszą ukochaną piosenkę . Czułam , że będę z nim miała 'niezłą' jazdę .
Tajemniczy chłopak , którego imienia zapomniałam poszukać w internecie znowu się mi ukradkiem przyglądał . Zastanawiałam się o co mu chodzi . Cóż ... Może w końcu kiedyś zagada ...
Szłam tak jak poprzedniego dnia do samochodu (sama , znałam już drogę) i poczułam czyjąś rękę na ramieniu . Odwróciłam się  zobaczyłam tego chłopaka .
- Cześć . Jestem Jese . Ty musisz być Alicia , ta od Sergio .
- Tak , "Ta od Sergio" . - Nie spodobało mi się to ostatnie zdanie
- O .! Widzę , że się już poznaliście . - Ramos się uśmiechnął - Carlo cie woła - powiedział do Jese
Zmieszana wsiadłam do samochodu .
- Coś nie tak ?
- Co to za typek ?
- Wychowanek . Niezbyt często gra , ale z czasem ma podobno dostawać coraz więcej szans .
- Aaach ... To pewnie dlatego go nie znam ...
- Chyba mu przypadłaś do gustu.
Tak , przypadłam mu do gustu . A w gratisie niech okaże się kolejnym dupkiem tak jak Dawid . Bo oczywiście Alicia zawsze musi mieć pecha ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Jak zwykle o późnej porze , ale mam nadzieję , że nie macie mi tego za złe .
Dziękuję wam za ponad 150 wyświetleń tak szybkim czasie , choć nie ukrywam , że liczę na więcej .
Następny rozdział w piątek pod warunkiem , że będą 4 komentarze .
Czekam na szczere opinie i być może sugestie co do bloga . ;*

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 3

W trójkę pojechaliśmy na lotnisko . Szkoda , że nie mogliśmy tak też wracać do domu ... Pomimo wszelkich próśb i błagań , moja mama nie chciała mi powiedzieć kim jest mój ojciec chrzestny . Wiedziałam tylko , że nie jest Polakiem oraz , że jest kuzynem moje mamy . Szybko dojechaliśmy na lotnisko i zaczęło się oczekiwanie .
Kim on może być ... Chyba Hiszpan . W końcu mama jest Hiszpanką , więc to by się zgadzało . Skoro już wiem , to znaczy podejrzewam skąd jest to teraz kolejne pytanie : Gdzie mieszka . Mam nadzieję , że nie w Barcelonie . Chociaż pomysł chodzenia w koszulce Realu po ulicach Barcelony nie jest taki zły .
Czas mijał , a do przylotu zostało jeszcze pół godziny . Siedzieliśmy w kafejce . Zamówiłam cappuccino i w oczekiwaniu na 'niego' bawiłam się łyżeczką i ciągle zastanawiałam się kim jest . Po dłuższym siedzeniu w kafejce znudziło mnie mieszanie łyżką . Zaczęłam szukać szczegółów w ciekawie pomalowanych ścianach . Niektóre były szklane , a za nimi parking , a inne czerwone w różne wyryte wzorki .
5 minut przed odlotem wyszliśmy . Czekaliśmy i czekaliśmy ... Myślałam , że to trwa kilka razy dłużej niż w rzeczywistości . Chwilę później ogłoszono komunikat , że samolot z Barcelony wylądował . Moje serce zaczęło bić szybciej , policzki zaróżowiły się pod wpływem krążącej coraz szybciej w moich żyłach krwi . Tylko moment dzielił mnie od poznania krewnego , który jednocześnie jest mi bardzo bliski i daleki . Wyszli już wszyscy , ale nikt się przy nas nie zatrzymał . Czyli nie był Katalończykiem . Za 15 minut miał lądować samolot z Madrytu . Może to właśnie on . Potem przez dłuższy czas nic z Hiszpanii nie miało przylecieć .
Byłam już strasznie zmęczona . Czekać do północy na kogoś , żeby znowu lecieć . Kolejne minuty , kolejna kawa . Dawid parzył na mnie ze współczuciem . Chyba wiedział co muszę czuć . Rozstać się prawdopodobnie na zawsze , wyjechać do innego kraju , poznać całkiem innych ludzi i całkiem prawdopodobne , że stać się bardziej rozpoznawalną osobą na ulicy .
Po lądowaniu samolotu z Madrytu długo nikt nie wychodził . Potem wyszedł facet otoczony sporą grupką ludzi . Wiedziałam , że był kimś ważnym , bo nie bez powodu miał tylu fanów proszących o autograf wokół siebie . Po podpisaniu wszystkich kartek , koszulek , piłek i innych badziewiów podszedł do nas .
- Cześć . W końcu jesteś . - powiedziała do niego moja mama .
Kim jest ta sławna osoba i co robi na tym lotnisku ? Skądś kojarzę jego twarz , ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd .
- To , to jest moja chrześnica , tak ? - wskazał na mnie
Rozmawiał z mamą po hiszpańsku . Na szczęście mnie wiele nauczyła , ale Dawid stał jak wryty . Chyba go poznał , ale na pewno nie mógł go zrozumieć . Na to wskazywała jego mina .
- Cześć . Jestem Sergio ... Ramos .
Ramos ... Ramos ... coś mi mówi to nazwisko , ale nie wiem co . Jakiś piłkarz ...
- Nie patrz tak na mnie . Serio nie wiesz kim jestem ?
- Eee ... Chyba jakimś piłkarzem , nie ?
- Tak . - zaśmiał się - Jestem piłkarzem Realu Madryt .
Przecież .! Jak mogłam zapomnieć ?! Madridistka wychowująca się na meczach zapomniała kim jest drugi kapitan jej ulubionego klubu , mądre .
- Dobra , idźcie już , bo zaraz wam samolot odleci .
- Jeszcze pół godziny .
- Ale i tak trzeba na coś tam czekać .
Sergio znowu się zaśmiał . Ostatni raz złożyłam pocałunek na ustach Dawida . Chciałam , żeby ta chwila nigdy nie minęła , żebyśmy zostali na tym lotnisku pomimo wszystko , żebyśmy się nie rozstawali . Ostatni pocałunek z Polakiem , ostatni pocałunek z Dawidem . Na długo , na zawsze .
W samolocie miałam miejsce pod oknem . Pomimo , że była noc to widoki były piękne . Dalekie latarnie tworzyły drogi , miasta . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam . Wiem tylko tyle , że Ramos mnie obudził i powiedział , że zaraz lądujemy . Wyszliśmy z lotniska . Oczywiście nie obyło się bez autografów o zdjęć . Wsiedliśmy do audi i pojechaliśmy do jego domu .
"Niespodzianka" 
Nie myślałam , że kogokolwiek spotkam , a już na pewno nie spodziewałam się wszystkich piłkarzy w jednym domu na początek . Po kolei mi sie przedstawiali , ale i tak większość znałam z meczy . Nie urządzili jakiejś hucznej imprezy . Chyba się spodziewali , że będę zmęczona . Przywitaliśmy się , chwilę pogadaliśmy , to znaczy oni ze sobą rozmawiali , a ja tylko słuchałam i poszliśmy spać . Większość spała w salonie na ziemi . Prymitywne warunki , ale chłopaki nie narzekali .
Ja poszłam do swojej sypialni . Czyżby Sergio spodziewał się nocnych gości , że wstawił łóżko małżeńskie ?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Trochę wymęczone , ale jest . ;)
Jakieś propozycje , sugestie ? Czekam w komentarzach .
Ramos wędruje do zakładki bohaterowie .
Następny w poniedziałek . ;*

wtorek, 3 września 2013

Wiem , że miałam dzisiaj rozdział dodać , ale straszna wiadomość , że mój ulubiony piłkarz opuszcza mój ulubiony klub mnie trochę przybiła i weny brak ... Może uda mi się coś jutro dodać albo w czwartek . ;)

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 2

- O czym ty mówisz ?
- To nie jest do końca mój wybór w ki  się zakochuję .
- Achh ... Przepraszam ...
- Już mnie nie przepraszaj , tylko chodź .
Złapał mnie za rękę i przeciągnął w kierunku chatki . Chyba nie zniosę tych wszystkich spojrzeń jak się w szkole dowiedzą , ale raz się żyje .
W środku budynku ... nie budynkiem tego nazwać nie mogę , raczej czymś w stylu schroniska . Więc w środku budynku nikogo nie było , oprócz barmana za ladą . Z posępną miną nas powitał . Ściany były drewniane , jak wszystko . Na drewnianych stołach leżały czerwone obrusy , a na środku stał zwykle wazon z kwiatkiem . Nie pasowało to kompletnie do wystroju indiańskiej chatki .
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i rzuciłam się na torebkę w celu odnalezienia go . Nie zdążyłam odebrać telefonu od mamy , a nie miałam pieniędzy na koncie , żeby oddzwonić . Nie chciałam prosić Dawida o jeden telefon . Uznałam , że jeśli to jest coś bardzo ważnego to zadzwoni jeszcze raz .
- Może pojedziemy do Mc'Donalda ? Przynajmniej lepszy wystrój .
- A może tak romantyczna kolacja czy tam obiad przy świecach w KFC ?
- Jasne , ale po co kupować świeczki . Ściągnij taką aplikację na telefon ...
- Ale powoli obiadokolacja nie może być w porze obiadowej .
- O ile to można nazwać obiadokolacją .
Z powrotem przeszliśmy pole , ale tym razem zajęło nam to trochę więcej czasu . Wspólne wygłupy z chłopakiem , który do niedawna nawet na mnie nie spoglądał sprawiły , że go nawet polubiłam , a nawet na pewno zakochałam się w jego oczach . Największym plusem było to , że zapomniałam choć na chwilę o śmierci ojca .
Znowu wsiedliśmy na ścigacza ,ale tym razem Dawid pokazał co potrafi . Kiedy wskaźnik przekroczył 150km/h krzyknęłam , a chłopak już bardziej nie przyspieszał , choć czułam , jego nieodpartą chęć .
- To KFC czy Mc'Donald ? - zapytałam gdy zatrzymaliśmy się niedaleko centrum handlowego w Gdynii
- Ani to ani to .
- To co ?
- Zamknij oczy .
- Ale ...
- Po prostu zamknij . Zaufaj mi . Proszę .
Zamknęłam oczy . Przeszliśmy przez ulicę . 20 kroków prosto , 5 w lewo , chyba znów przez ulicę , 4 schodki i kolejne 20 kroków prosto . obrót w lewo .
- Otwórz oczy .
Staliśmy przed piękną restauracją . Ceny nie były zbytnio wygórowane , co zobaczyłam na tabliczce , więc mogłam się zgodzić . Wystrój był zdecydowanie lepszy niż w tamtej chatce . Biały obrus z rozsypanymi płatkami płatkami róż . Idealnie złożone sztućce i serwetki złożone w różne wzory . Ostatni raz byłam w takiej restauracji jak miałam 8 lat . Tata zabrał mnie i mamę na ich 10 rocznicę ślubu . Tej samej nocy wymiotowałam , bo w moim daniu był kawałek pomidora ze skórką . Do niedawna wspominaliśmy tamte chwile i w trójkę śmialiśmy się .
Po obiadokolacji zaprosiłam Dawida do siebie . Oczywiście podjechaliśmy jego ścigaczem .
- Mamo , jestem i ...
- No w końcu , czemu nie odbierasz telefonów dzwoniłam chyba z 10 razy ... O , witam .
- Dzień dobry .
- A czemu dzwoniłaś ?
- Rozmawiałam z twoim chrzestnym ...
- Z nim ? Przecież on z nami nie rozmawiał od ... 15 lat ?
- No tak i słuchaj Alicia , musisz wyjechać .
- Co ?!
Łzy stanęły mi w oczach . Dawid przytulił mnie . Ta wiadomość to kolejna szokująca wiadomość w ciągu kilku dni . Dopiero co się zakochałam ,a  już miałam opuścić dom i wyjechać , bo ... No właśnie . Bo co ?
- Nie mamy pieniędzy . Nie stać mnie ...
- To nie będzie problemem . Mój tata zapłaci .
- Nie możemy , ale to miły gest z twojej strony . Nie chcę obarczać twojej rodziny naszymi problemami .
- Gzie mam wyjechać i na ile ?
- Do Hiszpanii . Chyba na zawsze .
- Mam wyjechać gdzieś na zawsze ?
- Jeśli zostaniesz to ja chyba zacznę się puszczać , żeby wystarczyło pieniędzy na wszystko .
- A ty ?
- Jakoś sobie poradzę .
- No dobrze .
Poszłam z Dawidem do swojego pokoju i przytuliłam się do niego . Siedzieliśmy tak chyba do północy gdy zadzwonił jego telefon . Jego ojciec na niego nakrzyczał .
- Przepraszam , że pytam , ale mogę zostać na noc ?
- Jasne .
Nie wnikam o co się pokłócili , ale mówili coś o późnej porze . Puściliśmy film na laptopie i w ten sposób połowę nocy nie przespaliśmy . Następnego dnia szkoła . Wyglądałam , czułam się i chodziłam jak zombie . Po 3 godzinach snu trudno się dziwić . Oczywiście wszyscy dowiedzieli się o tym co poprzedniego dnia wydarzyło się między mną i Dawidem . Plotki podsycił on sam kiedy podwożąc mnie do szkoły złapał za rękę i pocałował w policzek na pożegnanie . Naprawdę trudno będzie mi się z nim rozstać .
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Nie umiałam porządnie zlepić ze sobą dwóch słów więc wybaczcie .
Następny we wtorek .

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 1

Miło siedzieć wieczorami samemu na plaży , wpatrywać się w gwiazdy , w fale ... Dzisiejszą ciszę przerwał gwałtowny telefon .
- Alicia , wracaj do domu , natychmiast .
Tak , jestem Alicia i jestem Polką , chyba . Moja matka jest Hiszpanką , a tata Polakiem . Ja też się urodziłam już w Polsce , ale mama uparła się , żebym miała hiszpańskie imię . Czasami byłam przez to obiektem wyzwisk , ale podobno mój chrzestny był sławny . Nie znałam go , ale to jednak jakieś pocieszenie . Może kiedyś mama mi go przedstawi .
- Ale dlaczego mamo ?
- Nie dyskutuj . Szybko .
Ubrałam moje nie najnowsze rzymianki i ruszyłam w stronę wyjścia . Mokry piasek trochę kuł w stopy , ale to całkiem miłe uczucie . W każdym razie można się przyzwyczaić .
- Siema mała , gdzie uciekasz ? - zapytał jakiś pijany młodzian
- Nie tam gdzie ty .
- Ostrra , lubię takie .
Pokazałam mu przez ramię środkowy palec i skierowałam się w stronę domu . Zastałam w nim zapłakaną mamę . Taty nigdzie nie było . O tej porze już zwykle był w domu .
- Co się stało ?
- Tata ... nie żyje . - powiedziała i zaniosła się płaczem .
Łzy stanęły mi w oczach . Jakoś specjalnie dobrych relacji z nim nie miałam , ale nigdy nie myślałam , że go zabraknie , że umrze . Przez płacz mama poinformowała mnie , że zginął w wypadku samochodowym . Jechał po alkoholu i stracił panowanie nad kierownicą .
Nie wiem jak wytrzymam . Będę musiała iść do pracy , bo w tym kraju z nędzną wypłatą mamy nie pożyjemy zbyt długo .

Był czwartek , trzy dni po tej strasznej informacji . Dzień był zdecydowanie chłodniejszy niż te poprzednie . Temperatura sięgała 20 stopni . Najpierw godzinna msza , a potem ceremonialne przejście na cmentarz . Mama wiedziała jakim uczuciem darzę kościół , ale to była wola ojca . Gdzieś daleko od wejścia pod płotem go zakopali . Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało , choć nie płakałam , nie miałam nawet takiej ochoty . Wszystkie uczucia zamknęłam w sobie .

Ostatnio w szkole stałam się bardziej popularna , a wydawało mi się , że śmierć rodzica raczej mnie bardziej od wszystkich odizoluje . Wszyscy znali moje imię , znali moje pochodzenie i sytuację . Wszystkim było dziwnie przykro . Nawet dwie lamy z trzeciej klasy się do mnie uśmiechnęły . Z nimi akurat miałam najmniejszą ochotę rozmawiać .
- Alicia .! Czekaj . - zawołał Dawid
Tamte lamy odwróciły się i popatrzyły w moją stronę gniewnym spojrzeniem . W końcu to do mnie podbiegł chyba najprzystojniejszy chłopak w szkole . Przynajmniej ja tak uważałam . Podkochiwałam się w nim od pierwszego dnia w tej szkole . Dawid był teraz w trzeciej klasie , ja w drugiej .
- Eee ... Cześć . - wymamrotałam jak już mnie dogonił
- Masz z kim wracać do domu ?
- Chyba nie ..
- Mam nadzieję , że nie odmówisz i pozwolisz się odwieźć do domu ?
- Jasne . - powiedziałam i wymusiłam uśmiech
- Słuchaj , wiem co się stało , cała szkoła wie , ale wyluzuj trochę .
- To nie jest takie proste . - W moich oczach pierwszy raz od kilku dni pojawiły się łzy .
Dawid przytulił mnie i obejmując ramieniem skierował w stronę parkingu . Kiedy zatrzymaliśmy się obok ścigacza nie umiałam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku .
- Co cię tak zatkało ? - zapytał mnie , kiedy skończył chować  mój plecak
- N-nic .
- Nie bój się , nie szturmuję aż tak bardzo ulic .
Znowu mnie przytulił , ale teraz padło na mnie więcej nieprzyjemnych spojrzeń .
Wsiadłam na ścigacza i objęłam Dawida w pasie . W czerwonym kasku było mi całkiem do twarzy . Kiedy ruszyliśmy stłumiłam krzyk . Kiedy trochę przyspieszyliśmy ścisnęłam chłopaka trochę mocniej . Chyba uznał to za wyraźny znak , że nie ma jechać szybciej , więc sunęliśmy ulicą , choć wiedziałam , że nie jedziemy do domu .
- Gdzie jesteśmy ? - zapytałam .
- Musisz się trochę odstresować , więc uznałem , że tu będzie dobrze ...
Widziałam przed sobą wielką polankę . Trochę dalej był las , a na jego skraju chatkę z jakąś restauracją .
- Ale ... Dawid ... Ja nie mam pieniędzy , żeby ...
- O nic się nie martw . O wszystkim pomyślałem .
- Ale nie możesz ... Prawie mnie nie znasz .
- Może to ja będę decydował co mogę a co nie , okej ?
- Nie będziesz sam decydował o sprawach , które dotyczą mnie .
- Ale o tej kwestii sam nie decydowałem .
- O czym ty mówisz ?
- To nie jest do końca mój wybór w ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wybaczcie , że aż tyle musieliście czekać na rozdział 1 . Miło widzieć już 2 komentarze , ale liczę na więcej . ;D
A więc Alicia i Dawid wędrują do zakładki bohaterowie .
Następny rozdział w sobotę . ;*

piątek, 23 sierpnia 2013

Witajcie na moim nowym blogu . Jutro postaram się dodać pierwszy rozdział i bohaterów . Mam nadzieję , że wam się spodoba . Będzie trochę o charakterystyce sportowej , bo jak ja bym mogła tego nie włączyć w swoje opowiadanie . xd
A teraz mam już do was pierwsze pytanie : Chcecie , żebym pisała w pierwszej osobie czy w trzeciej ? A może w obydwu ? Liczę na wasze szczere komentarze już od początku .
Pozdrawiam Natalia . ;*