W trójkę pojechaliśmy na lotnisko . Szkoda , że nie mogliśmy tak też wracać do domu ... Pomimo wszelkich próśb i błagań , moja mama nie chciała mi powiedzieć kim jest mój ojciec chrzestny . Wiedziałam tylko , że nie jest Polakiem oraz , że jest kuzynem moje mamy . Szybko dojechaliśmy na lotnisko i zaczęło się oczekiwanie .
Kim on może być ... Chyba Hiszpan . W końcu mama jest Hiszpanką , więc to by się zgadzało . Skoro już wiem , to znaczy podejrzewam skąd jest to teraz kolejne pytanie : Gdzie mieszka . Mam nadzieję , że nie w Barcelonie . Chociaż pomysł chodzenia w koszulce Realu po ulicach Barcelony nie jest taki zły .
Czas mijał , a do przylotu zostało jeszcze pół godziny . Siedzieliśmy w kafejce . Zamówiłam cappuccino i w oczekiwaniu na 'niego' bawiłam się łyżeczką i ciągle zastanawiałam się kim jest . Po dłuższym siedzeniu w kafejce znudziło mnie mieszanie łyżką . Zaczęłam szukać szczegółów w ciekawie pomalowanych ścianach . Niektóre były szklane , a za nimi parking , a inne czerwone w różne wyryte wzorki .
5 minut przed odlotem wyszliśmy . Czekaliśmy i czekaliśmy ... Myślałam , że to trwa kilka razy dłużej niż w rzeczywistości . Chwilę później ogłoszono komunikat , że samolot z Barcelony wylądował . Moje serce zaczęło bić szybciej , policzki zaróżowiły się pod wpływem krążącej coraz szybciej w moich żyłach krwi . Tylko moment dzielił mnie od poznania krewnego , który jednocześnie jest mi bardzo bliski i daleki . Wyszli już wszyscy , ale nikt się przy nas nie zatrzymał . Czyli nie był Katalończykiem . Za 15 minut miał lądować samolot z Madrytu . Może to właśnie on . Potem przez dłuższy czas nic z Hiszpanii nie miało przylecieć .
Byłam już strasznie zmęczona . Czekać do północy na kogoś , żeby znowu lecieć . Kolejne minuty , kolejna kawa . Dawid parzył na mnie ze współczuciem . Chyba wiedział co muszę czuć . Rozstać się prawdopodobnie na zawsze , wyjechać do innego kraju , poznać całkiem innych ludzi i całkiem prawdopodobne , że stać się bardziej rozpoznawalną osobą na ulicy .
Po lądowaniu samolotu z Madrytu długo nikt nie wychodził . Potem wyszedł facet otoczony sporą grupką ludzi . Wiedziałam , że był kimś ważnym , bo nie bez powodu miał tylu fanów proszących o autograf wokół siebie . Po podpisaniu wszystkich kartek , koszulek , piłek i innych badziewiów podszedł do nas .
- Cześć . W końcu jesteś . - powiedziała do niego moja mama .
Kim jest ta sławna osoba i co robi na tym lotnisku ? Skądś kojarzę jego twarz , ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd .
- To , to jest moja chrześnica , tak ? - wskazał na mnie
Rozmawiał z mamą po hiszpańsku . Na szczęście mnie wiele nauczyła , ale Dawid stał jak wryty . Chyba go poznał , ale na pewno nie mógł go zrozumieć . Na to wskazywała jego mina .
- Cześć . Jestem Sergio ... Ramos .
Ramos ... Ramos ... coś mi mówi to nazwisko , ale nie wiem co . Jakiś piłkarz ...
- Nie patrz tak na mnie . Serio nie wiesz kim jestem ?
- Eee ... Chyba jakimś piłkarzem , nie ?
- Tak . - zaśmiał się - Jestem piłkarzem Realu Madryt .
Przecież .! Jak mogłam zapomnieć ?! Madridistka wychowująca się na meczach zapomniała kim jest drugi kapitan jej ulubionego klubu , mądre .
- Dobra , idźcie już , bo zaraz wam samolot odleci .
- Jeszcze pół godziny .
- Ale i tak trzeba na coś tam czekać .
Sergio znowu się zaśmiał . Ostatni raz złożyłam pocałunek na ustach Dawida . Chciałam , żeby ta chwila nigdy nie minęła , żebyśmy zostali na tym lotnisku pomimo wszystko , żebyśmy się nie rozstawali . Ostatni pocałunek z Polakiem , ostatni pocałunek z Dawidem . Na długo , na zawsze .
W samolocie miałam miejsce pod oknem . Pomimo , że była noc to widoki były piękne . Dalekie latarnie tworzyły drogi , miasta . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam . Wiem tylko tyle , że Ramos mnie obudził i powiedział , że zaraz lądujemy . Wyszliśmy z lotniska . Oczywiście nie obyło się bez autografów o zdjęć . Wsiedliśmy do audi i pojechaliśmy do jego domu .
"Niespodzianka"
Nie myślałam , że kogokolwiek spotkam , a już na pewno nie spodziewałam się wszystkich piłkarzy w jednym domu na początek . Po kolei mi sie przedstawiali , ale i tak większość znałam z meczy . Nie urządzili jakiejś hucznej imprezy . Chyba się spodziewali , że będę zmęczona . Przywitaliśmy się , chwilę pogadaliśmy , to znaczy oni ze sobą rozmawiali , a ja tylko słuchałam i poszliśmy spać . Większość spała w salonie na ziemi . Prymitywne warunki , ale chłopaki nie narzekali .
Ja poszłam do swojej sypialni . Czyżby Sergio spodziewał się nocnych gości , że wstawił łóżko małżeńskie ?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Trochę wymęczone , ale jest . ;)
Jakieś propozycje , sugestie ? Czekam w komentarzach .
Ramos wędruje do zakładki bohaterowie .
Następny w poniedziałek . ;*
Rozdział mi się bardzo podoba :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :3
Zapraszam wszystkich do mnie
http://milosc-nie-zna-granic-love-is-forever.blogspot.com/
Jej chrzestny to Ramos? o.O Jestem w totalnym szoku, ale to taki pozytywny szok :D I jeszcze poznała wszystkich chłopaków z Realu <333 Liczę, że w następnym nawiąże głębsze relacje ;) Czekam z niecierpliwością na następny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńAle fajnie :D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że musiała zostawić Dawida w Polsce... :/
ALE MA FAJNEGO CHRZESTNEGO :D
I poznała całą swoją ulubioną drużynę, fajnie się ma :D
Podobał mi się rozdział, czekam niecierpliwie na kolejny!
Pozdrawiam,
Reasy :*