poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 12

- Żartujesz ?
- Nie . Serio mówię . Kim jesteś ?
- Alicia . - powiedziałam przez łzy
- Alicia , nie płacz . Na pewno będzie dobrze .
- No nie wiem .
- Może powiesz mi co się stało ?
- Mój chłopak mnie zapomniał .
- Ojej ... Jak mi powiesz kto to jest to mu przypie**ole .
- Ty .
- Haha . Serio ?
- Tak .
- Ja pie**ole .! To ja mam dwie dziewczyny .!
- Co ? - mój smutek zastąpiła wściekłość
- No bo taka jedna też mówi , że jest moją dziewczyną .
- Może jak mi powiesz kto to , to ci pomogę ...
- Nazywa się Lucia .
- To jest twoja EX .
- Taa ... Jasne . I moja niby "ex" by po mnie przyjeżdżała na lotnisko ?
- Dobra , to nie ma sensu .
Wyszłam z domu i powoli krążyłam ulicami Madrytu , nie znając celu swojej wyprawy . Miałam ochotę zniknąć ot tak z planety . Kto by mi uwierzył , że Jese mnie zapomniał . Sama bym się zastanawiała , gdyby nie mój pierścionek na palcu . Przez moją głowę przelatywały tysiące myśli . "Czy to ma jeszcze jakikolwiek sens ?" . "Gdzie teraz mam iść ?" . "Czy mówić o tym komukolwiek ?" . "Jak to się w ogóle stało ?" .
Zaczął padać deszcz . Usiadłam na jednej z ławek pod drzewem , by nie zmoknąć aż tak bardzo . Nie wiedziałam co robić , a tym bardziej co o tym wszystkim myśleć .


***


- Alicia .! Alicia , wstawaj .!
- Marcelo ? Co ty tutaj robisz ?
- Tak się składa , że leżysz prawie obok głównej ulicy , ja stałem w korku i cię zobaczyłem . Co się stało ? 
- On mnie nie pamięta . - rozpłakałam się , przypominając sobie wczorajszy wieczór
- Co ? Kto ?
- No Jese .
- Jak cię nie pamięta ?
- Po prostu . Przywitałam go w domu , a on się mnie zapytał kim ja jestem . Potem dowiedziałam się , że Lucia wmawia mu , że niby z nim jest . Jak ją znajdę to s*kę zapie**olę .!
- Uspokój się . Jedziesz ze mną na trening ? Bo raczej do szkoły w takim stanie nie pójdziesz . 
- Wolałabym iść jednak do szkoły . Nie chcę go widzieć ...
- Nie pozwolę ci . Bóg jeden wie co jeszcze by ci się w główce urodziło .
- A co ty , mój ojciec ?! - krzyknęłam , choć w głębi duszy i tak wiedziałam , że nie mam szans i pójdę z Marcelo
- Jeśli tego chcesz to zadzwonię do Sergio i on postanowi .
- On sam do mnie nie ma dużo większych praw niż ty ...
- Ale w tej chwili on się tobą opiekuje aż osiągniesz pełnoletność . To dzwonimy czy idziesz ?
Zrobiłam minę obrażonego dzieciaka i weszłam do samochodu Brazylijczyka . Zastanawiałam się co zrobię jak spotkam Jese . Czy on sobie ze mnie tylko żartował ? Mam przejść obok niego obojętnie ? Przecież sama wiem , że nie dam rady . Głupia miłość . Pokochać gnojka , który cię zapomni . Pozazdrościć sytuacji . A co jeśli to prawda i on potrzebuje mnie w taj chwili ...?
Z zamyślenia wyrwał mnie Marcelo , który oznajmił , że już jesteśmy na miejscu . Po wejściu do budynku jako pierwszy dopadł do mnie Morata .
- Musimy poważnie porozmawiać .
Nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi . Wtedy zawsze się boję , nawet jak nic nie zrobiłam . Ale w tym momencie wiedziałam o co chodzi brunetowi i poszłam za nim .
- Co jest Jese ?
- O to samo bym mogła ciebie zapytać .
- Ale serio ... On nic nie pamięta ?
- Mnie też nie . - znowu zaczęłam płakać
- Nie płacz . Będzie dobrze . Przypomni sobie - Alvaro przytulił mnie
- A tak w ogóle to jak to się stało ?
- Nie mam pojęcia . To znaczy ... - skrzywił się
- To ty ?
- Nie , nie . Skąd ten pomysł ?
- Więc mów co wiesz .
- Byliśmy w klubie z chłopakami . To znaczy ja , Jese , Ramos , Benzema , Ronaldo , Isco i Carvajal . Jest tam taki klub ... już nie pamiętam nawet nazwy , ale mniejsza o to ... Nie no , nie mogę ci powiedzieć .
- Niby dlaczego ?
- Obiecałem chłopakom ...
- A ja obiecam tobie , że zachowam wszystkie informacje dla siebie . Chyba , że będę miała okazję dokuczyć Sergio .
- Nie lubisz go ?
- Wręcz przeciwnie . - uśmiechnęłam się - A teraz do rzeczy .
- Niech ci będzie . Ale tylko dla siebie ?
- Obiecuję .
- Jak byliśmy w tym klubie to było tam mnóstwo pięknych kobiet . One zaczęły nas podrywać (...) jak ja z nią gadałem to po chwili Jese już tam nie było (...) spotkaliśmy się w pokoju , a on się zachowywał jakby mnie nie znał (...) w naszym domu był jego ojciec i jak chciał się przywitać to Jese się na niego rzucił . - milczał przez chwilę - To już wszystko .
Mój umysł był jakby odcięty od reszty organizmu . Chciałam krzyczeć , płakać , uciec jak najdalej , ale nie umiałam . Mogłabym się przejmować tym , że mnie zdradził , ale mnie bardziej zainteresował fakt , że zapomniał . Głupia egoistka . Na co ja liczyłam ? Że będziemy cudowną parą do końca życia ?


***


- Alicia , jak się czujesz ?
- Okropnie . 
Otworzyłam oczy . Leżałam w szpitalu . W rękach miałam igły z rurką do woreczka z przezroczystą zawartością . Byłam podłączona do kroplówki . 
- Co mi się stało ?
- Zemdlałaś . Uderzyłaś głową w schody . Straciłaś trochę krwi , ale będzie dobrze . Za dwa dni powinnaś wyjść . 
- Słuchaj Sergio , zrobiłbyś coś dla mnie ? 
- Wszystko . No prawie ... - uśmiechnęłam się 
- Oddaj to Jese - zdjęłam pierścionek zaręczynowy z palca i podałam Ramosowi
- Ale ty tak serio chcesz z nim skończyć ?
- To nie ma sensu . On mnie nie pamięta .! - poczułam ukłucie w żebrach i skrzywiłam się z bólu 
- Aha , zapomniałem dodać , że upadłaś tak niefortunnie , że złamałaś dwa żebra . 
- Pocieszasz . - uśmiechnęłam się 
Mój ojciec chrzestny posiedział jeszcze trochę ze mną i rozmawialiśmy o różnych rzeczach . Przypomniał mi o mojej szkole . 
- Wiesz co ... Tak w sumie to nie chce dalej uczyć się prawa .
- A co chcesz robić ?
- Zostać mechanikiem samochodowym . 
Hiszpana zamurowało . W sumie to się nie dziwię . Dziewczyna mechanik samochodowy . W dodatku krewna piłkarza . Ale życie jest tylko jedno i należy spełniać marzenia , nawet jeśli są nierozumiane przez innych . 
- Skończ tą szkołę , a potem pomyślimy co dalej . 
- Po pierwsze to nie pomyślimy tylko pomyślę , a po drugie to ja już pomyślałam .
- Nie za bardzo się uderzyłaś w tą głowę ? - znowu oboje się zaśmialiśmy 
Sergio dał mi przesyłkę od Pilar i wyszedł . 
- Wrócisz ? - zapytałam kiedy mijał próg drzwi 
- Obiecuję . 
Otworzyłam paczuszkę . Był to list i jeszcze jedna paczuszka . 
"Na dodanie otuchy 
i pomoc w dochodzeniu . 
Pilar"
Następnie wzięłam się za odpakowywanie paczuszki . Była tam płytka i mała czekolada . 
Tylko dwa dni . Niby tak niewiele , a jednak tak dużo ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Wracam znowu po przerwie i jestem średnio zadowolona ... Oby to była tylko moja opinia . ;)
Czekam na wasze komentarze . ;*

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 11

- To tylko dwa dni , ale i tak będę tęsknić .
- Ja za tobą też kochanie . - pocałował mnie w czoło
Marta była moją przyjaciółką ze szkoły . Razem spędzałyśmy wszystkie przerwy i często spotykałyśmy się również po zajęciach . Miałam u niej nocować pod nieobecność Jese , bo nasz dom , kiedy jest pusty jest przerażający . Z tego względu , że Morata jedzie na mecz z nim , a Maria wyjechała do chorej mamy , ja poszukałam innego miejsca na spędzenie tych dwóch dni .
Hiszpan wniósł moją torbę do domu i pocałował mnie w czoło.
- Mogę liczyć na jakiegoś gola dla mnie ?
- Postaram się .
- Co tak słabo ? Jak nie będzie gola to nie wracaj.
- Czyżbyś mnie nie wpuściła do własnego domu ?
- Może ...
Pocałowałam go , a on wrócił do samochodu . Zdążyłam mu jeszcze pomachać , a potem już go nie było .
Ja i Marta zaplanowałyśmy na dzisiejszą noc seans filmowy . Jako pierwszy włączyłyśmy jakąś komedię romantyczną . Niestety ja zasnęłam . Kiedy film się skończył , Marta mnie obudziła .
- Miałam taki fajny sen . - powiedziałam sennym głosem - Był taki fajny chłopak ... ale on pierdział .
- Ty już się lepiej nie odzywaj . - rzuciła we mnie poduszką - Zajęłabyś się swoim .
- Odezwała się . Kiedy ty sobie kogoś znajdziesz ?
- Nigdy . Chłopacy tylko ranią .
- Nie wszyscy .
- Ale też nie każdy może trafić na taki cud jak Jese .
- Wiesz co ... głodna jestem .
Poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy pierogi . Nie trwało to długo , bo były to pierogi ze sklepu . Marta nie umie gotować . Poszłyśmy z powrotem do salonu . Jej rodziców nie było w domu , więc mogłyśmy jeść i spać w salonie nie przeszkadzając nikomu .
Na następnym filmie nie chciało mi się już spać . Oglądałyśmy horror o ludziach zarażających się wścieklizną .

***

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek . Była 9:30 . Marta dalej spała . Uznałam że nie będę jej budzić i poszłam do łazienki się odświeżyć . Po powrocie do salonu wyjęłam z torebki telefon . Pierwsze co zobaczyłam to pięć nieodebranych połączeń od Jese . Natychmiast do niego oddzwoniłam . 
- Tak ciężko odebrać ten j**any telefon ?!
- Przepraszam ...
- Martwiłem się . Gdzie byłaś ?
- Spałam ...
- Obudziłem cię ?
- Nie . Sama wstałam kilka minut temu . 
- Całe szczęście . 
- Coś się stało , że dzwonisz ?
- Tak w sumie to nie . Chciałem cię tylko usłyszeć . 
- Ja też tęsknię kochanie . 
- Przepraszam , ale muszę kończyć . Kocham cię .
- Ja ciebie też . 
Przebrałam się , włożyłam telefon do torebki i wyszłam na spacer . Tę okolicę znałam całkiem dobrze , bo często spacerowałam tutaj z Martą . Wiedziałam , które miejsca są warte odwiedzania i które lepiej omijać . Udałam się do jednej z kawiarenek i zamówiłam waniliową latte . Po jakiejś chwili podszedł do mnie całkiem sympatyczny chłopak i zapytał się czy miejsce przede mną jest wolne . Nie zaprzeczyłam , a on dosiadł się . Nazywał się Carlos . Był rok starszy ode mnie i chodził do tej samej klasy co ja . 
- A tak właściwie to skąd ty się wzięłaś w Hiszpanii ? - zapytał , gdy dowiedział się o moim pochodzeniu
- Długa historia ... Dziwne , że jeszcze nie wiesz ... 
- Mam czas . 
- Nie chcę się tym chwalić , nie chcę stać się przez to jakoś specjalnie znana . 
- Co , puściłaś się z kimś i szukasz ojca ?
- Czy na taką wyglądam ?
- Nie , ale to wydaje się dziwne , że nie chcesz powiedzieć , bo z twojej wypowiedzi wynika , że większość ludzi o tym wie . 
- Głównie ci co czytają gazety . 
- Jakiś przekręt czy coś ?
- Nie .!
- No to co ?
- Moim ojcem chrzestnym jest Sergio Ramos , a narzeczonym Jese Rodriguez . To chciałeś usłyszeć ?
- Wow ... Nie tego się spodziewałem . 
- A czego ?
- Sam nie wiem ... A co cię sprowadziło do Hiszpanii ?
- Mama kazała . 
- Ale dlaczego ?
- To też długa historia . - Do moich oczu napłynęły łzy po wspomnieniu zmarłego ojca . 
- Dobrze nie pytam . 
Z torebki zaczął dobiegać dźwięk dzwonka mojego telefonu . "Przepraszam" - powiedziałam i odebrałam telefon 
- Gdzie cię wcięło ? - usłyszałam przerażoną Martę
- Przepraszam , tylko na kawę wyszłam . Nie chciałam ci grzebać po szafkach . 
- Och ... Trafisz sama z powrotem ?
- Jasne . Chyba że chcesz do mnie przyjść ... 
- A gdzie jesteś ?
- Pamiętasz tą kawiarenkę , gdzie po raz pierwszy ci postawiłam kawę ? 
- Ta , o której mówiłam , że nie chcę tam iść , bo za drogo ?
- Dokładnie . 
- Ehh ... Będę za 10 minut . 


***


Marta nawet nie sprzeczała się ze mną , gdy jej powiedziałam , że będziemy wieczorem oglądały mecz . Przyjęła to jakby to była oczywistość . Przygotowałyśmy chipsy , popcorn oraz wodę truskawkową i usiadłyśmy przed telewizorem .
Królewscy grali na trudnym wyjeździe z Athleticiem Bilbao , więc nie zdziwił mnie fakt , że Jese nie wyszedł w pierwszym składzie , choć miałam nadzieję , że Ancelotti wpuści go chociaż na jakieś 20 minut .
Mecz nie należał do najciekawszych , bo większość akcji rozgrywana była w środku boiska . W 42 minucie po rzucie rożnym i celnemu dośrodkowaniu jednego z piłkarzy Athleticu padł gol na 1:0 . Piłkarze Realu schodzili do szatni po pierwszej połowie z wynikiem co najmniej nie satysfakcjonującym .
Sytuacja zaczęła się zmieniać , kiedy w 68 minucie na boisko wszedł Jese . Pierwsze podanie do niego zaowocowało efektownym rajdem pod pole karne rywali , ale niestety Hiszpan źle dograł do Cristiano Ronaldo . Po jakimś czasie Rodriguez znów dostał piłkę , ale tym razem udało mu się podać do cracka z Madrytu  , który zakończył tę akcję pięknym golem . Kiedy wszyscy już myśleli , że mecz zakończy się remisem 1:1 , Jese otrzymał piłkę w polu karnym i strzelił kolejnego gola dla Królewskich .
Zaraz po meczu poszłyśmy spać , gdyż dochodziła już północ , a nie byłyśmy do końca wyspane po wczorajszej nocy . Szczęśliwa ze wspaniałej gry mojego narzeczonego szybko zasnęłam . Nie mogłam się doczekać kiedy wróci i będę mogła mu pogratulować jego występu .


***


Powrót Królewskich do Madrytu był zaplanowany na 11:00 . Chciałam zrobić niespodziankę Jesemu i wróciłam do domu wcześniej . Około godziny 12:00 usłyszałam samochód podjeżdżający pod nasz dom . Wiedziałam , że to on . Kiedy wszedł do domu , wyszłam z kuchni . 
- Cześć kochanie . 
- Kochanie ? Kim ty jesteś i co tutaj robisz ?

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Więc macie kolejny rozdział . Chciałam go dodać jeszcze w lutym , ale nie wyszło za co bardzo przepraszam . Wiem , że znowu to sługo trwało i znowu mam nadzieje , że kolejny będzie szybciej .