- Wstawaj , bo się spóźnimy .
- A gdzie idziemy ?
- Na trening .
- Ja też ?! - natychmiast poderwałam się z łóżka
- No tak , a gdzie mam cię zostawić ?
Ubrałam się , odświeżyłam zeszłam na dół do mojego chrzestnego .
- Ty serio tak idziesz ?
- No , a czemu nie ? Nie podoba ci się ?
- To znaczy podoba , ale na trening chyba nie bardzo .
W taki sposób znowu wylądowałam w sowim pokoju , żeby się przebrać .
- Zaraz lepiej . - powiedział , gdy zobaczył mnie na schodach .
Zaprowadził mnie do garażu , bo dalej nie wiedziałam gdzie co jest . W drzwiach stanęłam jak wmurowana . Trzy nowoczesne samochody . Wsiedliśmy w Porsche . Tam gdzie jechaliśmy wcale nie było tak daleko jakby się mogło wydawać .
Duży budynek , a za nim jak się spodziewałam wielkie boisko . Sergio zaprowadził mnie na murawę i tam na niego czekałam . Droga nie była skomplikowana , ale jak ktoś jest blondynką i jest w jakimś miejscu pierwszy raz to wszystko się może zdarzyć . Po chwili Ramos był już z powrotem . Trwało to zdecydowanie szybciej niż moje przebieranie się , a miał przecież trochę więcej roboty .
- To jak ? Gotowa na pierwszy trening ?
Spojrzałam na siebie . Buty - nie , spodnie - nie , koszulka - nie , włosy - nie .
- Coś mi się wydaje , że nie za bardzo ...
- Wiedziałem . Dlatego tylko popatrzysz . - puścił mi oko
Na treningu wiało nudą . Przynajmniej jak dla mnie . Na szczęście udało mi się wymusić od Sergio telefon , w którym miał darmowy internet . Pierwsze co odwiedziłam to Facebook . Szybko pożałowałam , że w ogóle skorzystałam z tego telefonu . Natychmiast w oczy rzuciło się "Dawid Mazuś w związku z Karoli..." . Nie chciałam dalej czytać . Jak mógł mi to zrobić ?! Podobno mu zależało ... W sumie to dobrze , że wyjechałam ... Może go jednak nigdy nie spotkam , bo bym chyba zabiła . Przynajmniej w tym momencie .
Co jakiś czas obserwowałam ćwiczenie jakie wykonują chłopaki i zauważyłam , że jeden z nich regularnie na mnie zerka . Nie znałam jego imienia tak samo jak nie poznałam na początku mojego chrzestnego . Miał w swojej urodzie coś , że wyczuwałam , że jest Hiszpanem . Przyjrzałam mu się uważniej . Wyglądał na około 20 lat . Był wysoki , a w każdym razie na pewno wyższy ode mnie . Tego byłam pewna , bo chyba każdy z tutejszych zawodników przewyższał mnie wzrostem , ale to tak powinno być . Przynajmniej zawsze mogę ubrać buty na dowolnie wysokim obcasie , nie ograniczać się .
Po treningu znowu musiałam poczekać , ale tym razem już w samochodzie . Włączyłam muzykę leciała jakaś piosenka hiszpańska , ale nie zmieniałam , bo jeszcze Sergio by się uraził , bo byłby to jego ulubiony utwór . Starałam się wsłuchać w słowa i zrozumieć sens piosenki . Nawet nie zauważyłam kiedy Hiszpan był już w samochodzie .
- Nie podoba ci się . - nie było to pytanie .
- Może być .
- Nie kłam . - patrzył w moje oczy .
Nigdy nie umiałam kłamać . To była jedna z moich wad . Zawsze musiałam mówić prawdę , albo głęboko wierzyć , że cos jest prawdą , żeby kogoś przekonać . Niestety w tym wypadku nie chodziło ani o jedo ani o drugie i Sergio szybko się połapał .
- Dobra , masz rację .
- Co lubisz ?
- No ... nie wiem .
- A co powiesz na to ?
Puścił jakąś anglojęzyczną piosenkę , która szybko wpadała w ucho . Po ponad minucie znałam już refren . Zanim dotarliśmy do domu to odsłuchaliśmy ją co najmniej pięć razy a potem jeszcze trzy na podjeździe . Udawaliśmy , że śpiewamy i wygłupialiśmy się przy tym . Nigdy bym nie podejrzewała , że ten facet jest spokrewniony z moją mamą . Taki wyluzowany i szczery , a moja mama poważna .
Weszliśmy do domu , a ja natychmiast padłam na kanapę w salonie . Słyszałam , że Sergio coś tam majsterkuje , ale wolałam się tym nie przejmować . Chwilę później słyszałam już rytmy tak dobrze mi znanej piosenki . Nie zdążyłam nawet zaprotestować , a już stałam przed wygłupiającym się przede mną Hiszpanem . Skąd on ma na to wszystko energię ?
Następny dzień do południa wyglądał podobnie . Z kilkoma wyjątkami . Nie musiałam się przebierać , zjadłam w spokoju śniadanie i byłam bardziej zmęczona niż dzień wcześniej .
Czekając na Sergio dłużej niż dzień wcześniej uzbroiłam się w słuchawki . w końcu i tak w trakcie treningu nie miałam nic innego do roboty . Niestety Ramos dorwał moje mp3 i co najmniej kilka razy dodał naszą ukochaną piosenkę . Czułam , że będę z nim miała 'niezłą' jazdę .
Tajemniczy chłopak , którego imienia zapomniałam poszukać w internecie znowu się mi ukradkiem przyglądał . Zastanawiałam się o co mu chodzi . Cóż ... Może w końcu kiedyś zagada ...
Szłam tak jak poprzedniego dnia do samochodu (sama , znałam już drogę) i poczułam czyjąś rękę na ramieniu . Odwróciłam się zobaczyłam tego chłopaka .
- Cześć . Jestem Jese . Ty musisz być Alicia , ta od Sergio .
- Tak , "Ta od Sergio" . - Nie spodobało mi się to ostatnie zdanie
- O .! Widzę , że się już poznaliście . - Ramos się uśmiechnął - Carlo cie woła - powiedział do Jese
Zmieszana wsiadłam do samochodu .
- Coś nie tak ?
- Co to za typek ?
- Wychowanek . Niezbyt często gra , ale z czasem ma podobno dostawać coraz więcej szans .
- Aaach ... To pewnie dlatego go nie znam ...
- Chyba mu przypadłaś do gustu.
Tak , przypadłam mu do gustu . A w gratisie niech okaże się kolejnym dupkiem tak jak Dawid . Bo oczywiście Alicia zawsze musi mieć pecha ...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Jak zwykle o późnej porze , ale mam nadzieję , że nie macie mi tego za złe .
Dziękuję wam za ponad 150 wyświetleń tak szybkim czasie , choć nie ukrywam , że liczę na więcej .
Następny rozdział w piątek pod warunkiem , że będą 4 komentarze .
Czekam na szczere opinie i być może sugestie co do bloga . ;*
poniedziałek, 9 września 2013
czwartek, 5 września 2013
Rozdział 3
W trójkę pojechaliśmy na lotnisko . Szkoda , że nie mogliśmy tak też wracać do domu ... Pomimo wszelkich próśb i błagań , moja mama nie chciała mi powiedzieć kim jest mój ojciec chrzestny . Wiedziałam tylko , że nie jest Polakiem oraz , że jest kuzynem moje mamy . Szybko dojechaliśmy na lotnisko i zaczęło się oczekiwanie .
Kim on może być ... Chyba Hiszpan . W końcu mama jest Hiszpanką , więc to by się zgadzało . Skoro już wiem , to znaczy podejrzewam skąd jest to teraz kolejne pytanie : Gdzie mieszka . Mam nadzieję , że nie w Barcelonie . Chociaż pomysł chodzenia w koszulce Realu po ulicach Barcelony nie jest taki zły .
Czas mijał , a do przylotu zostało jeszcze pół godziny . Siedzieliśmy w kafejce . Zamówiłam cappuccino i w oczekiwaniu na 'niego' bawiłam się łyżeczką i ciągle zastanawiałam się kim jest . Po dłuższym siedzeniu w kafejce znudziło mnie mieszanie łyżką . Zaczęłam szukać szczegółów w ciekawie pomalowanych ścianach . Niektóre były szklane , a za nimi parking , a inne czerwone w różne wyryte wzorki .
5 minut przed odlotem wyszliśmy . Czekaliśmy i czekaliśmy ... Myślałam , że to trwa kilka razy dłużej niż w rzeczywistości . Chwilę później ogłoszono komunikat , że samolot z Barcelony wylądował . Moje serce zaczęło bić szybciej , policzki zaróżowiły się pod wpływem krążącej coraz szybciej w moich żyłach krwi . Tylko moment dzielił mnie od poznania krewnego , który jednocześnie jest mi bardzo bliski i daleki . Wyszli już wszyscy , ale nikt się przy nas nie zatrzymał . Czyli nie był Katalończykiem . Za 15 minut miał lądować samolot z Madrytu . Może to właśnie on . Potem przez dłuższy czas nic z Hiszpanii nie miało przylecieć .
Byłam już strasznie zmęczona . Czekać do północy na kogoś , żeby znowu lecieć . Kolejne minuty , kolejna kawa . Dawid parzył na mnie ze współczuciem . Chyba wiedział co muszę czuć . Rozstać się prawdopodobnie na zawsze , wyjechać do innego kraju , poznać całkiem innych ludzi i całkiem prawdopodobne , że stać się bardziej rozpoznawalną osobą na ulicy .
Po lądowaniu samolotu z Madrytu długo nikt nie wychodził . Potem wyszedł facet otoczony sporą grupką ludzi . Wiedziałam , że był kimś ważnym , bo nie bez powodu miał tylu fanów proszących o autograf wokół siebie . Po podpisaniu wszystkich kartek , koszulek , piłek i innych badziewiów podszedł do nas .
- Cześć . W końcu jesteś . - powiedziała do niego moja mama .
Kim jest ta sławna osoba i co robi na tym lotnisku ? Skądś kojarzę jego twarz , ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd .
- To , to jest moja chrześnica , tak ? - wskazał na mnie
Rozmawiał z mamą po hiszpańsku . Na szczęście mnie wiele nauczyła , ale Dawid stał jak wryty . Chyba go poznał , ale na pewno nie mógł go zrozumieć . Na to wskazywała jego mina .
- Cześć . Jestem Sergio ... Ramos .
Ramos ... Ramos ... coś mi mówi to nazwisko , ale nie wiem co . Jakiś piłkarz ...
- Nie patrz tak na mnie . Serio nie wiesz kim jestem ?
- Eee ... Chyba jakimś piłkarzem , nie ?
- Tak . - zaśmiał się - Jestem piłkarzem Realu Madryt .
Przecież .! Jak mogłam zapomnieć ?! Madridistka wychowująca się na meczach zapomniała kim jest drugi kapitan jej ulubionego klubu , mądre .
- Dobra , idźcie już , bo zaraz wam samolot odleci .
- Jeszcze pół godziny .
- Ale i tak trzeba na coś tam czekać .
Sergio znowu się zaśmiał . Ostatni raz złożyłam pocałunek na ustach Dawida . Chciałam , żeby ta chwila nigdy nie minęła , żebyśmy zostali na tym lotnisku pomimo wszystko , żebyśmy się nie rozstawali . Ostatni pocałunek z Polakiem , ostatni pocałunek z Dawidem . Na długo , na zawsze .
W samolocie miałam miejsce pod oknem . Pomimo , że była noc to widoki były piękne . Dalekie latarnie tworzyły drogi , miasta . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam . Wiem tylko tyle , że Ramos mnie obudził i powiedział , że zaraz lądujemy . Wyszliśmy z lotniska . Oczywiście nie obyło się bez autografów o zdjęć . Wsiedliśmy do audi i pojechaliśmy do jego domu .
"Niespodzianka"
Nie myślałam , że kogokolwiek spotkam , a już na pewno nie spodziewałam się wszystkich piłkarzy w jednym domu na początek . Po kolei mi sie przedstawiali , ale i tak większość znałam z meczy . Nie urządzili jakiejś hucznej imprezy . Chyba się spodziewali , że będę zmęczona . Przywitaliśmy się , chwilę pogadaliśmy , to znaczy oni ze sobą rozmawiali , a ja tylko słuchałam i poszliśmy spać . Większość spała w salonie na ziemi . Prymitywne warunki , ale chłopaki nie narzekali .
Ja poszłam do swojej sypialni . Czyżby Sergio spodziewał się nocnych gości , że wstawił łóżko małżeńskie ?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Trochę wymęczone , ale jest . ;)
Jakieś propozycje , sugestie ? Czekam w komentarzach .
Ramos wędruje do zakładki bohaterowie .
Następny w poniedziałek . ;*
Kim on może być ... Chyba Hiszpan . W końcu mama jest Hiszpanką , więc to by się zgadzało . Skoro już wiem , to znaczy podejrzewam skąd jest to teraz kolejne pytanie : Gdzie mieszka . Mam nadzieję , że nie w Barcelonie . Chociaż pomysł chodzenia w koszulce Realu po ulicach Barcelony nie jest taki zły .
Czas mijał , a do przylotu zostało jeszcze pół godziny . Siedzieliśmy w kafejce . Zamówiłam cappuccino i w oczekiwaniu na 'niego' bawiłam się łyżeczką i ciągle zastanawiałam się kim jest . Po dłuższym siedzeniu w kafejce znudziło mnie mieszanie łyżką . Zaczęłam szukać szczegółów w ciekawie pomalowanych ścianach . Niektóre były szklane , a za nimi parking , a inne czerwone w różne wyryte wzorki .
5 minut przed odlotem wyszliśmy . Czekaliśmy i czekaliśmy ... Myślałam , że to trwa kilka razy dłużej niż w rzeczywistości . Chwilę później ogłoszono komunikat , że samolot z Barcelony wylądował . Moje serce zaczęło bić szybciej , policzki zaróżowiły się pod wpływem krążącej coraz szybciej w moich żyłach krwi . Tylko moment dzielił mnie od poznania krewnego , który jednocześnie jest mi bardzo bliski i daleki . Wyszli już wszyscy , ale nikt się przy nas nie zatrzymał . Czyli nie był Katalończykiem . Za 15 minut miał lądować samolot z Madrytu . Może to właśnie on . Potem przez dłuższy czas nic z Hiszpanii nie miało przylecieć .
Byłam już strasznie zmęczona . Czekać do północy na kogoś , żeby znowu lecieć . Kolejne minuty , kolejna kawa . Dawid parzył na mnie ze współczuciem . Chyba wiedział co muszę czuć . Rozstać się prawdopodobnie na zawsze , wyjechać do innego kraju , poznać całkiem innych ludzi i całkiem prawdopodobne , że stać się bardziej rozpoznawalną osobą na ulicy .
Po lądowaniu samolotu z Madrytu długo nikt nie wychodził . Potem wyszedł facet otoczony sporą grupką ludzi . Wiedziałam , że był kimś ważnym , bo nie bez powodu miał tylu fanów proszących o autograf wokół siebie . Po podpisaniu wszystkich kartek , koszulek , piłek i innych badziewiów podszedł do nas .
- Cześć . W końcu jesteś . - powiedziała do niego moja mama .
Kim jest ta sławna osoba i co robi na tym lotnisku ? Skądś kojarzę jego twarz , ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd .
- To , to jest moja chrześnica , tak ? - wskazał na mnie
Rozmawiał z mamą po hiszpańsku . Na szczęście mnie wiele nauczyła , ale Dawid stał jak wryty . Chyba go poznał , ale na pewno nie mógł go zrozumieć . Na to wskazywała jego mina .
- Cześć . Jestem Sergio ... Ramos .
Ramos ... Ramos ... coś mi mówi to nazwisko , ale nie wiem co . Jakiś piłkarz ...
- Nie patrz tak na mnie . Serio nie wiesz kim jestem ?
- Eee ... Chyba jakimś piłkarzem , nie ?
- Tak . - zaśmiał się - Jestem piłkarzem Realu Madryt .
Przecież .! Jak mogłam zapomnieć ?! Madridistka wychowująca się na meczach zapomniała kim jest drugi kapitan jej ulubionego klubu , mądre .
- Dobra , idźcie już , bo zaraz wam samolot odleci .
- Jeszcze pół godziny .
- Ale i tak trzeba na coś tam czekać .
Sergio znowu się zaśmiał . Ostatni raz złożyłam pocałunek na ustach Dawida . Chciałam , żeby ta chwila nigdy nie minęła , żebyśmy zostali na tym lotnisku pomimo wszystko , żebyśmy się nie rozstawali . Ostatni pocałunek z Polakiem , ostatni pocałunek z Dawidem . Na długo , na zawsze .
W samolocie miałam miejsce pod oknem . Pomimo , że była noc to widoki były piękne . Dalekie latarnie tworzyły drogi , miasta . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam . Wiem tylko tyle , że Ramos mnie obudził i powiedział , że zaraz lądujemy . Wyszliśmy z lotniska . Oczywiście nie obyło się bez autografów o zdjęć . Wsiedliśmy do audi i pojechaliśmy do jego domu .
"Niespodzianka"
Nie myślałam , że kogokolwiek spotkam , a już na pewno nie spodziewałam się wszystkich piłkarzy w jednym domu na początek . Po kolei mi sie przedstawiali , ale i tak większość znałam z meczy . Nie urządzili jakiejś hucznej imprezy . Chyba się spodziewali , że będę zmęczona . Przywitaliśmy się , chwilę pogadaliśmy , to znaczy oni ze sobą rozmawiali , a ja tylko słuchałam i poszliśmy spać . Większość spała w salonie na ziemi . Prymitywne warunki , ale chłopaki nie narzekali .
Ja poszłam do swojej sypialni . Czyżby Sergio spodziewał się nocnych gości , że wstawił łóżko małżeńskie ?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Trochę wymęczone , ale jest . ;)
Jakieś propozycje , sugestie ? Czekam w komentarzach .
Ramos wędruje do zakładki bohaterowie .
Następny w poniedziałek . ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)